"from Florence with Love" - to nie jest kolejna romantyczka historia... To bardziej bajka dla dorosłych, którzy jeszcze do tej dorosłości nie dotarli...
Lubię gdy sztuka jest nie oczywista, wielowarstwowa, pełna symboli, ukrytych znaczeń, z której można czerpać za każdym doświadczaniem jej więcej i głębiej, w której każdy element jest ważny i wnosi bogactwo do intepretacji.
Taki jest mój film z Florencji. I za każdym razem JA odkrywam w nim swoje wewnętrzne bogactwo przeżyć. Nie ma w nim nic przypadkowego. Jest taki jak ta historia – poszukiwaniem znaków. Jest odkrywaniem zagadki, tajemnicy, odpowiedzi na pytanie jak siebie pokochać?
Jest moją inspiracją sychnronicznością i integracją części naszej psychiki poprzez świadome śnienie w ujęciu Jungowskim.
To historia małej dziewczynki, ukrytej w ciele dorosłej kobiety, którą nieświadomie nazywała lękiem. To opowieść o zepchniętej do głębokich warstw podświadomości części, która tęskni i pragnie miłości, która wychodząc do teatru liczy na zajętę przez miłość obok miejsce.
Ta smutna narracja niczym z „Pięknej i Bestii” (dualistycznej opowieści o dwóch przeciwstawnych energiach) prowadzi przez drogę ciemności, stresorów, które wywołują w niej traumy, drogę przez kolczysty ogród „Spiącej Królewny”, żeby ją przebudzić pocałunkiem miłości.
To połączenie ciemności z bajek prowadzi do rozwiązania, które opowiada o ponownych narodzinach. Narodzinach czystej, pełnej miłości duszy w boskim ciele, które ma doświadczać życia w pełni, bez rozróżnienia na ciemność i światło, w pełnej akceptacji spektrum ŻYCIA.